logo

wróć do news

PANAMERICANA 2014: EKIPA JUŻ W KRAJU TEQUILI!

20-10-2014
Ostatnio wspominaliśmy o zapowiadających się zmianach na trasie wyprawy Panamericana 2014. Jak się okazało, ekipa postanowiła wykreślić z planu Nowy Orlean. Dlaczego? Ze względu na California Baja (Półwysep Meksykański). Na podjęcie tej decyzji ogromny wpływ miała ekipa riderów, których członkowie Panamericany 2014 spotkali podczas serwisowania maszyn, w tym motocykli KTM 1190 Adventure należących do dwóch z trzech członków wyprawy.
 
 
Po dokonaniu czynności serwisowych podróżnicy udali się w stronę granicy USA – Meksyk. Jak sami piszą: Przekroczenie granicy USA/Meksyk (Tijuana) to ciekawe doznanie, zarówno od strony logistycznej jak formalnej (papierów sporo). Ale opłacało się! Meksyk już od pierwszych chwil wzbudzał zachwyt.
 
 
Następnym przystankiem miało być La Paz, do którego podczas drogi: (...) pejzaże zmieniały się z każdym kilometrem. To nie do wiary, mówiliśmy między sobą. Sucha pustynia, kamieniste pola (wielkie głazy) na przemian z kaktusami, aż do soczystej niemal leśnej zieleni. To wszystko środkowy Półwysep Kalifornijski. Po drodze mijaliśmy miasteczko które przeżyło huragan „Odile”, uwierzcie to pokazało nam prawdziwy żywioł. Zdjęć nie można było robić bo wszędzie - policja goniła. Zresztą ten kraj kipi policyjnymi i wojskowymi patrolami, ciężko nam zliczyć ile ich było na naszej drodze.
 
 
W końcu La Paz. Z tego właśnie miasta odpływa prom do Mazatlán, do którego mieli udać się członkowie ekipy. Mimo wczesniejszej rezerwacji biletów wystąpiły komplikacje, które zmusiły podróżników do szybkiej zmiany decyzji. Popłynęli innym promem – do Topolobampo (portowe miasto położone 450 km na północ od zaplanowanego Mazatlan). Dzięki tej decyzji panowie mieli okazję poznać Nicka - samotnie podróżującego Anglika, który na motocyklu KTM 690, przemierza bardzo podobną trasę jak Panamericana 2014.
 
Następnym punktem podróży było Guadalajara, do którego wiodła droga przez… Tequilę ;) . Tak, to właśnie od tego miasta, specjalizującego się w produkcji słynnego trunku, został on nazwany Tequilą. 
 
 
Bardzo klimatyczne miejsce, dużo życzliwych i uśmiechniętych ludzi. Wybraliśmy się na zwiedzanie jednej z gorzelni (jest ich tam sporo, w zasadzie wszystkie przejęte przez Japończyków, niestety. Jedna się uchowała u rdzennego, zamożnego mieszkańca tegoż miasta). Po zwiedzaniu ugoszczono nas degustacją z przedstawieniem technik rozpoznawania oryginalnej tequili. Więc jesteśmy znawcami:). Zanim jednak dojechaliśmy na miejsce, pojedliśmy u przydrożnych sprzedawców,  smacznych owoców (mix) podawanych tu z mocno pikantnymi przyprawami i solą, ale warto się stosować do regionalnych obyczajów, bo inaczej ze względu na temperaturę i higienę  może nam się przytrafić coś niemiłego – pikantna chili załatwia sprawę. Po pysznościach nie wiadomo skąd zaskoczył nas siarczysty - i w zasadzie nie do jazdy - górski deszcz. 
 
 
Więcej o wyprawie przeczytacie na blogu przezkontynenty.com. Pamiętajcie, że możecie także śledzić aktualne położenia trio z Polski klikając tutaj.
 
Darmowa przesyłka od 350 PLN
Darmowa przesyłka od 350 PLN
zadzwoń do nas